Muzyczna podróż przez 33 lata truskawkowego życia.

Tak, tak, mam 33 lata, jestem w wieku chrystusowym. Czuję, że w mojej głowie zawsze będzie 30, ale czasu nikt nie oszuka. Siwe włosy, kurze łapki – tego będzie przybywać. Ale mam nadzieję, że przybędzie też trochę mądrości i doświadczenia, takie coś za coś jestem w stanie zaakceptować 😉

Pewnie już zdążyliście zauważyć, że uwielbiam wspominać i rozmyślać o tym, co było. To nie znaczy, że żyję przeszłością i zapominam o tym, co tu i teraz, ale takie wycieczki w czasie po prostu dobrze mi robią. I podczas ostatnich wycieczek rowerowych, słuchając muzyki, w głowie ułożyła mi się taka muzyczna lista – mapa przez całe moje życie. Oczywiście, że muszę sie tym z Wami podzielić!

Od razu zaznaczam, że, o ile nie napiszę inaczej, piosenki tu wymienione wcale nie są moimi ulubionymi a czasem nawet wcale mi się nie podobają, ale wszystkie mają jakiś walor emocjonalny. Wiążą się z jakimś konkretnym wspomnieniem lub okresem w moim życiu. To co? Pasy zapięte? Ruszamy!

1988

To musi być jedna z pierwszych piosenek, które w ogóle pamiętam. Dobry przekaz na życie, nawet jeśli wtedy nie rozumiałam słów.
Mam z czasu olimpiady w Seulu takie jedno wspomnienie. Stoję w łazience na pralce (mama nas tam stawiała po kąpieli jak byliśmy mali, bo przecież w tej mikro łazience tudno się było pomieścić), mama zakłada mi piżamkę – niebieską ze słonikiem a ja proszę ją, żeby mnie obudziła na dobranockę. Chciałam obejrzeć wieczorynkę, ale w telewizji była olimpiada więc tej dobranocki, chyba w ogóle nie było. Czy ja mogę to faktycznie pamiętać? Myślę, że tak – igrzyska były we wrześniu 1988 a ja w styczniu kończyłam 3 lata (kto ma dzieci, niech to przekalkuluje na miesiące :P).

Mam z tego roku kolejne wspomnienie, choć dużo bardziej rozmyte. Pamiętam nasz duży pokój, wieczorem, przy żółtym świetle małej lampki DYI przez rodziców, wydaje mi się, że była jesień lub zima. W rogach pokoju stały wysokie głośniki (albo ja je pamiętam jako wysokie bo byłam mała :P). A z głośników płynęła muzyka… Czy możliwe, że to wtedy zakochałam się w basowcyh brzmieniach?

Tych głośników czasem też się bałam bo, pamiętam, że czasem w radiu były jakieś audycje, które pomagały to radio nastroić? Zupełnie nie wiem o co tam chodziło, brat podpowiada, że był to test stereo. Ja to pamiętam jako głęboki głos radiowca „Prawy głośnik…” po czym prawy głośnik wydobywał z siebie szumy piekielne, które mnie dosłownie przerażały. Po tej torturze „Lewy głośnik…” i znowu tortura XD
YouTube jest niezastąpione, mają i to, chociaż głos pamiętam inny:

Było jeszcze wtedy Studio Ekperymentalne Polskiego Radia, które też napawało niepokojem, bo dźwięki, które kreowało były trochę jak nie z tej ziemi. Pewnie nie znacie tego, więc posłuchajcie wielki hicior Pan Bogdan, który tata miał nagrany na kasecie 😀

1989

Nie wiem z jakich przyczyn Jackson lubił dzieci, nie oglądałam najnowszego dokumentu o sprawie. Ja wiem jedno, kiedy chodziłam do przedszkola chciałam być, nie jak on, ja chciałam być nim. Zawsze mnie zastanawiały te plastry na jego palcach i pewnie gdybym w domu znalazła taką taśmę, to bym sobie też przykleiła. Mówcie mi teraz o genderowych wzorcach i że dziewczynki potrzebują utożsamiać się z innymi przedstawicielkami płci żeńskiej. Ja kiedy pewnego dnia źle się czułam na leżakowaniu zapytałam dziewczynkę obok czy myśli, że Michael jackson też bywa chory. Był przecież królem, problemy szarych ludzi, chyba go nie dotyczyły? A skoro ja chciałam być Michaelem Jacksonem to jak mogłabym być chora? XD

1990

Mam 4 lata i więcej kumam. Mój brat ma 10 lat i słucha metalu \m/. Anthrax wydaje Got the time a ja z, do dziś nieznanych mi przyczyn, chodzę po pokoju Filipa udając bobra.
¯_(ツ)_/¯

Dzisiaj już nie udaję bobra, ale nadal kiwam rytmicznie głową i machan nogą kiedy to słyszę. Zdarza mi się nawet coś tam pod nosem niby krzyknąć…

No such thing as tomorrow

All we want

Two, three, go!

Jest też inna piosenka, którą wtedy lubię i którą pamiętam jako tę w której idzie król. Ciekawe czy byście zgadli co to takiego XD Odpowiedź poniżej.

1991

Szwedzki duet Roxette wydaje Joyride i po raz pierwszy mam swój ulubiony zespół. Troszeczkę się podkochuję w Perze i legginsach Marie 😛
Dostaję (chyba od brata?) kasetę Look Sharp! i słucham jej non stop naprzemiennie z Fasolkami.
Wkrótce na ścianach w moim pokoju zawisną plakaty Roxxete, brat skombinuje dla mnie drugą kasetę – Joyride, którą kilka lat później ukradną tacie w Łebie, razem z magnetofonem, tzw. jamnikiem 😉

1993

Gorące lato na blokowisku, na podwórku wszyscy śpiewają No no, no no no no, no no no no, no no there’s no limit! No dobra, tego ostatniego nikt chyba nie potrafił dokładnie powtórzyć, ale śpiewało się i tak.

Dla mnie zaczęła się wtedy era techno. Trochę pisałam o tym w tym wpisie, więc nie będę się powtarzać, jeśli ktoś ma ochotę, może tam zajrzeć 🙂

W tym samym roku, The Connells wydają piosenkę ’74-’75, okrywam ją dopiero kilka lat później i jestem jakby zahipnotyzowana klipem. Trochę podśmiewam się z fryzur, trochę zaczynam się zastanawiać nad sensem życia, upływem czasu i ryczę do teraz kiedy tylko usłyszę refren.

1994

Na moje urodziny, ciocia zabiera mnie do kina obejrzeć Króla Lwa. Jak miliony dzieci uczę się tych dwóch, radosnych słów: Hakuna Matata!

Tylko jakoś nie weszły mi za głęboko bo zamartwiam się wszystkim od dziecka i tak już chyba zostanie.

1995

1 maja jestem świadkiem wypadku na pokazach lotniczych w Lisich kątach. Zostaje mi tym lekka trauma i rok później doprowadzam babcię do szału usiłując skryć się gdziekolwiek byle nie oglądać kolejnych akrobacji.
Po maju jednak nastaje kolejne gorące lato, które obftuje w wakacyjne, jednorazowe hity. Po kilku tygodniach zbyt długiej ekspozycji dostaję mdłości już na pierwsze dźwięki I wanna be with you. Nawet teraz nie zmuszę się, żeby jej posłuchać. Wy jeśli nie macie tego problemu, możecie 😉

1996

Nigdy nie przepadałam za balladami, ale ta mnie wtedy oczarowała. Nie wiem czy to jej głos czu uroda, ale to z pewnością była dla mnie piosenka roku. I za cholerę nie rozumiałam tytułu XD

W domu mamy Canal + i oglądam z tatą Desperado. To nie jest kino dla dzieci, chyba mama nie wiedziała, że oglądaliśmy, od filmów zawsze był tata 😉
Oczywiście oczarowuje mnie zarówno Banderas jak i Salma Hayek i nie wiem czy chcę być bardziej jak on czy jak ona. A teraz mogę i nawet z pamięci zaśpiewać! 😀

1997

Kolejny rok obfitujący w wielkie hiciory jak Torn – Natalie Imbruglia czy wtedy mój ulubiony kawałek Spicetek

Latem jeździmy z mamą do Mikołajek, bo… tak zgadliście, bo tata tam wtedy pracował 😉 Po drodze słuchamy RMF FM, popijam mojego ulubionego Kubusia bananowo-marchewkowego a potem znowu wszystkich doprowadzam do szału bo musimy się zatrzymywać na KAŻDEJ stacji beznynowej, bo ciągle chce mi się siku. Z tymi podróżami kojarzą mi się trzy piosenki:

1998

Rok zaczyna się kolejną katastrofą lotniczą, która blisko dotyka moją rodzinę. Moje stany lękowe przechodzą na pęcherz i chodzę siku z 10 razy zanim zasnę. Ponieważ chwilowo śpię u babci, ta tradycyjnie dostaje szału 😉

Przyjaciółka z podstawówki ma kasetę No Doubt. Don’t speak szarpie za serce i zalewa falą niezrozumiałych emocji. Innych piosenek z tego albumu wtedy zupełnie nie czuję (bo jednak nadal wolę Spice Girls), ale skrycie marzy mi się taka sesja na okładkę z pomarańczami (tylko bez robaków XD)…

Na sam początek wakacji, razem z koleżankami z podwórka, na urodzinach jednej z nich zajadamy się ciastem z truskawkową galaretką i oglądamy piracką kasetę VHS Titanica (zdjaje mi się, że zdjęcie u góry jest właśnie z tego dnia). Dźwięk fatalny, ale komu by to wtedy przeszkadzało, kiedy można było w zaciszu domowym obejrzeć DiCaprio i Winslet w zaparowanym samochodzie…

Tata leci na kilkumiesięczny kurs do Stanów i przywozi mi Discmana i kilka płyt. Jestem tak zaaferowana, że śpiewając ze słuchawkami w uszach niechcący połykam Neo-angin. Pali mnie w przełyku przez godzinę.

1999

W szkole zaczyna mi się trochę podobać kolega z klasy, który kiepsko się uczy ale dobrze rysuje. Ponieważ już zaczynam się alienować i chodzę z moim discmanem i słuchawkami w uszach, po lekcji plastyki pyta mnie czego słucham. Daję mu słuchawkę i wyjaśniam, że to akurat Jennifer Paige i jej Crush. Kolega podśmiewa się, że wymawiam to tak po hamerykańsku i powtarza słowo crush kilka razy, próbując zrobić to samo.

It’s just a little crush (crush)

Not like I faint every time we touch

Zimą atmosfera jest dziwna. Wszyscy trąbią o nowym tysiącleciu i straszą komputerami, które umrą tuż po północy. Ja kupuję w kiosku Naszą Miss z prezentem w postaci srebrnej, brokatowej pomadki do ust i maluję się nią na Sylwestra u koleżanki. Są tam koledzy jej brata, i jestem jedyną, która z nimi nie flirtuje oraz nie interesuje się piwem, które stoi obok miski z sałatką. Robię dobrą minę do złej gry gdy podpite koleżanki turlają się w brudnym, udeptanym śniegu i cieszę się w duchu, że coś się kończy. Dwa dni później skończę 14 lat, po wakacjach pójdę do liceum. Jeszcze nie wiem co nadejdzie, ale w głowie słyszę Jennifer Lopez i razem z nią czekam na północ.

CDN.

15 myśli na temat “Muzyczna podróż przez 33 lata truskawkowego życia.

  1. Czytam, słucham … więc na razie tylko pozwolę sobie na uwagę, że piosenki chyba najszybciej przenoszą nas do wspomnień z przeszłości. Z reguły precyzyjnie określają czas i miejsce w którym usłyszeliśmy je po raz pierwszy. Fajnie to zebrałaś.
    Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

      1. Hahaha u nas mama mówi, że mój tata jak pies, jak tylko zobaczy drzewo to musi. Zauważyłam że ja o mój brat mamy tak samo. Ale tylko ja tak do przesady. Tak mi się trafiło 😆 łącze się w nieszczęściu 😂

        Polubione przez 1 osoba

  2. Kiedy to było? Dawno temu. Niewiele z tego pamiętam. Na osiedlu z wielkiej płyty życie było bardzo tendencyjne. Dzieciaki biegały między blokami. Za plac zabaw robiły okoliczne przeszkody terenowe. Uwielbiałem wycieczki do parku. Starszyzna zadecydowała do wyjeździe za granicę. Wielka przeprowadzka do dziadków. Myślałem, że to na chwilę. Mijały kolejne miesiące, kwartały, lata. O powrocie nikt nie chciał rozmawiać. Widywaliśmy się z okazji ważniejszych świąt czy uroczystości.

    Podczas pierwszych lat podstawówki myślałem poważnie o muzyce. W domu zagościło pianino. Chciałem nauczyć się na nim grać. Znajomy dziadków poświęcał mi długie godziny. Zaczęło się od prostych piosenek dla dzieci, a skończyło na bardziej wyrafinowanych utworach. Krzywa uczenia okazała się stroma, a mi zabrakło pary i daliśmy sobie spokój.

    Jakoś w połowie podstawówki sąsiad dostał komputer. Przed ekranem spędzaliśmy całe godziny. Graliśmy w różne gry. Trudno było oderwać nas od monitora. Pamiętam, że domagałem się posiadania takowego urządzenia lecz przyszło mi poczekać długie lata aż ów marzenie ziściło się.

    Wujek pracował w liniach lotniczych. Dość często gościłem na lotnisku. W pewnym momencie myślałem o karierze pilota lecz stwierdziłem, że to nie dla mnie.

    Pod koniec podstawówki ludzie wydawali się być jacyś bardziej ogarnięci. Może skok rozwojowy? Kto wie.

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s