Finowie

Byli bardzo bardzo interesującą parą. Oboje z włosami pofarbowanymi na czarno i skórą tak białą i cienką, że prześwitywały przez nią chude, niebieskie żyłki. Wynajmowali mieszkanie w Peszcie, w starej kamienicy z wielkimi oknami i wysokim sufitem. W przeciwieństwie do znacznej większości z nas, nie musieli go dzielić z nikim innym. J. przypominał mi Villego Valo z HIM.

Jego angielski był bardzo kiepski więc A. pomagała nam wszystkim się z nim porozumieć, ale nawet i bez niej jakoś dawaliśmy radę. Oboje byli bardzo powściągliwi więc po każdym spotkaniu pozostawał we mnie jakiś niedosyt bo bardzo chciałam poznać ich lepiej, ale miałam wrażenie, że to w ogóle niemożliwe.

Pamiętam jak J. siedział przy jednym stoliku z Gerardo w jakiejś przypadkowej dyskotece w Koszycach. Widać było, że żaden z nich nie czuje się tam jak ryba w wodzie więc siedzieli i gadali przy wódce z sokiem pomarańczowym. Przybiegłam roztańczona i rumiana żeby wyciągnąć Gerardo na parkiet. Zgodził sie chyba tylko dlatego, że wiedział, że go podrywam 😉 J. nie ruszył się z krzesła. Nie pamiętam gdzie była wtedy A.

Poza faktem, że J. i A. wszędzie pojawiali się razem i wspólnie wynajmowali mieszkanie, ciężko było się domyśleć, że w ogóle są parą. Nigdy publicznie nie trzymali się za ręce, nie dotykali ani nie całowali.
Ja, jako profesjonalna przylepa, nie mogłam wyjść z podziwu jak oni to robią. Śmialiśmy się nawet z Gerardo, że powinniśmy przy nich zachowywać się tak samo, bo może to nie wypada okazywać sobie czułości przy ludziach, którzy tego nie robią. A potem całowaliśmy się szybko, kiedy tylko zostawaliśmy na chwilę sami w pokoju albo łapaliśmy się pod stołem za ręce bo jednak trudno nam było wytrzymać.

J. nie miał Facebooka, ale wciąż mieliśmy kontakt z A.
Kilka lat później, gdy z nią rozmawiałam, okazało się, że nie są już z J. parą i jakoś obojgu nam, mnie i Gerardo, zrobiło się strasznie przykro. Wiedzieliśmy, że już więcej się z J. nie zobaczymy, nie dowiemy co u niego, A. była jedynym ogniwem, które nas z nim łączyło.

Minęło już 13 lat odkąd byliśmy na wymianie studenckiej w Budapeszcie.
A. dzieli teraz swoje życie między Finlandię a Hiszpanię. Nie farbuje już włosów na czarno i ma śliczną blond córeczkę z ciemnymi oczami, po tacie.
Być może J. też już jest blondynem, być może ma jakieś jasnowłose bliźniaki, które właśnie poszły do szkoły. Być może zabierze je kiedyś na Węgry i pokaże mieszkanie w kamienicy, w kórej spędził kiedyś pół roku.

Autor zdjęcia: Timi Keszthelyi dla Pexels.com

Wtedy, na początku 2008 Erasmus kończył się dla wielu z nas. Finowie wracali wcześniej niż ja, więc byłam na ich pożegnalnej imprezie. Akurat wróciłam z Polski i pofarbowałam swoje dotąd blond włosy na jakiś niezidentyfikowany brąz. Mam wrażenie, że moja ówczesna fryzjerka wiedziała o koloryzacji tyle co ja wtedy.
Impreza jak impreza, była muzyka, dużo ludzi i alkohol. Kiepskie miejsce dla introwertyka. Pewnie dlatego J. był już trochę podpity kiedy podeszłam, żeby się pożegnać.

Nie cierpię pożegnań, nigdy nie wiem co powiedzieć. Na Erasmusie dodatkowo dochodziły jeszcze różnice kulturowe, podać więc rękę, pocałować w policzek, uścisnąć?
Oczy J. były dziwnie błyszczące, zrobiło mi się go nagle strasznie żal, przytuliłam go więc i wybełkotałam coś głupio, że mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy. J. popatrzył mi prosto w oczy i po dość długiej i dziwnej chwili smutno dodał: I like your hair.

2 myśli na temat “Finowie

    1. Cieszę się bardzo, że tak to odebrałaś bo to właśnie takie zamglone wspomnienie. Pojawiło się nagle bo usłyszałam kawałek, który przypominał mi HIM, więc sobie potem też włączyłam a wyobraźnia przejęła kontrolę 😅

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s