Z czterolatką rozmowy przy kupie.

Muszę się wam do czegoś przyznać. Trcohę się boję rozmawiać z małymi dziećmi. Są nieprzewidywalne, do bólu szczere i jakoś nigdy nie wiem czy traktować je jak dorosłych, czy jednak może nie? Staram się zawsze rozmawiać z nimi, jakbym rozmawiała z dorosłym, który ma jeszcze małe życiowe doświadczenie, ale słabo na tym wychodzę…
Niemowlęta to co innego. Niemowlęta pięknie pachną, mają malutkie paluszki i nie denerwują się, że czytasz ich ulubioną książkę nie takim głosem jak trzeba.

Żebyście mnie lepiej zrozumieli, opowiem Wam historię.

Jeszcze przed pandemią byliśmy na kolacji u znajomych, którzy maja dwie małe dziewczynki. L., starsza, miala wtedy jakieś 4 lata i była na etapie pytania dlaczego? oraz a co na to x? Chciała wiedzieć wszystko i nie ackeptowała, że ktoś nie znał odpowiedzi na jej pytania.

Wygłupiałyśmy się trochę biegając po ogrodzie więc byłam wtedy tą najfajnieszą z całego towarzystwa. W związku z tym trafił mi się niezwykły zaszczyt towarzyszenia L. w toalecie. Kiedy jej mama przyszła zapytać jak idzie i czy pomóc jej się podetrzeć, L. odpowiedziała, że pomocy owszem oczekuje, ale ode mnie. Jej mama nie protestowala długo (nie potrafię sobie przypomnieć czy w ogóle protestowała…) więc nagle stanęłam przed nie lada wyzwaniem podtarcia tyłka osobie trzeciej. Byłam szczęściarą, bo do wtedy, nigdy nie musiałam tego robić.

Postanowiłam nie dać nic po sobie poznać, zerwałam trochę papieru toaletowego i zabrałam się do dzieła. Kiedy ja zastanawiałam się nad moją techniką, L. zapytała mnie:

Czy tobie sie zdarza poplamić kupą?

jezuchryste, to właśnie jedna z tych konwersacji, które przyprawiają mnie o palpitacje.

Czy to pytanie pułapka?

Trzeba dziecko nauczyć, że kupa jest czymś naturalnym, że różne wypadki mogą się zdarzyć i nie ma się w ogóle czym przejmować.
Prawda?
Podcierając jej tyłek, mogłabym sobie na przykład poplamić rękę i cóż, przecież to nic takiego… Ona sama próbując być bardziej samodzielna może się pobrudzić, po co ma się tym przejmować? NIC WIELKIEGO.
O to chodzi, nieprawdaż?
Nie było obok nikogo kto mógłby mi doradzić, musiałam działać szybko:

No, czasem to się może zdarzyć. – odpowiedziałam z największym spokojem, dumna z siebie, urywając kolejny kawałek papieru toaletowego.

Mnie się nigdy nie zdarza. – odpowiedziała L. – Ale V. sie zdarzyło, jak mama jej zmieniała pieluchę. Włożyła rękę w kupę a potem cała się pobrudziła.

Cholera jasna, jednak dałam się wrobić. Nie zrozumiałam intencji. Zaraz wszyscy zebrani usłyszą, że Oliwii zdarza się pobrudzić kupą… Ale to nic, są gorsze rzeczy niż porównanie się do niemowlęcia robiącego w pieluchy…
Prawda?
Może w ogóle uda mi się zmienić w końcu temat.

L. nie dawała jednak za wygraną, ta rozmowa bynajmniej nie była skończona.

A co na to G.? – dodała nagle L. z wielką powagą bo widać darzy mojego męża wielką sympatią i liczy się z jego zdaniem. Zaśmiałabym się, ale bardziej mnie przerażało dokąd ta rozmowa zmierza. Tym razem postanowiłam dopytać i upewnić się, że rozmawiamy o tym samym.

Chcesz wiedzieć co myśli G. o tym, kiedy ja poplamię się kupą?

Tak.

Zrobiło mi się zwarcie w głowie i byłabym uciekła, ale nadal nie skończyłam podcierać L. a poza tym wiedziałam, że ona nie przestanie pytać dopóki nie dostanie satysfakcjonującej odpowiedzi.

Nie wiem, co o tym, myśli, nie mówiłam mu o tym. – jaka jest prawidłowa odpowiedź na to pytanie?!
Chciało mi się śmiać, bo wyobraziłam sobie minę G. gdybym wyskoczyła nagle z tematem. L. tymczasem spojrzała na mnie niezadowolona i zapytała:

Jak to mu nie mówisz? To bardzo ważne, trzeba rozmawiać.

2 myśli na temat “Z czterolatką rozmowy przy kupie.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s