To się naprawdę dzieje

Kiedy pomyślę o tegorocznej zimie, przed oczami staje mi salon oświetlony pomarańczowym światłem dekoracyjnej lampy, mój wysłużony różowy laptop, termofor, gorąca herbata z cytryną, a w głowie słyszę Stir Fry. Taki był mój luty. Po miesiącach depresyjnego nastroju, powątpiewania we wszystko i zamartwiania się brakiem pracy, pojawiło się światełko w tunelu.

Nauczyłam się ile mogłam HTMLa i CSSa i, krótko zanim zaczęłam pisać tego bloga,  aplikowałam do pracy w firmie Automattic. Pisałam już, że ich proces selekcji jest bardzo specyficzny i dość długi. Prez cały miesiąc rozmawialiśmy przez maile, czat, wideokonferencje, dostałam do wykonania parę różnych zadań. Udało mi się przejść przez to wszystko i dotrzeć do okresu próbnego.

Myślę, że nie ma nic lepszego niż możliwość sprawdzenia, jak to rzeczywiście jest w nowej pracy i czy faktycznie chcesz to robić. Mnie ten okres próbny utwierdził w przekonaniu, że bardzo chcę być częścią tego wszystkiego. Ktoś mógłby powiedzieć, że to korpo jak wszystkie inne, ktoś, że to już prawie jak sekta. A kto mnie zna, ten wie, że mało mnie obchodzi, co inni myślą o moich wyborach życiowych 🙂

Żeby nie trzymać Was dłużej w niepewności: Automattic zdecydował, że chce ze mną pracować, a ja, szczęśliwa jak nigdy, podpisałam umowę!

Sign

Ciągle jeszcze nie wierzę, że to się wszystko dzieje naprawdę, ale wczoraj pan z UPS przyniósł mi trzy paczki, w których znajdowało się moje zamówienie z Apple. Wprawdzie mój nowiutki MacBook Pro okazał się wadliwy (żeby nie było tak bajkowo) i musiałam go odesłać, ale 27” monitor stoi obok i jest jak najbardziej prawdziwy. Wszystko oczywiście na koszt firmy, podobnie jak biurko i krzesło. Nie wiedziałam, że są biurka za 800 dolarów. Ja zdecydowałam się na zwykłe, niedrogie biurko z Ikei o jakim już od jakiegoś czasu myślałam. Krzesło jest w drodze. We wtorek zaczynam pracę i myślę, że do tego czasu moje nowe biuro, będzie już gotowe 🙂

8 myśli na temat “To się naprawdę dzieje

Dodaj komentarz